5 de agosto de 2009

Lista obowiązków....

Właśnie leży przede mną lista- co trzeba zrobić i co już zrobiliśmy... Nasze, a szczególnie moje ostatnie dni to „chodzenie”. Dlaczego niczego nie można mieć od razu? Za pierwszym razem? Zamawiam kwiaty – wszystko ok, tylko zapomniałam o dwóch kwiatkach i dziś znów do kwiaciarni. Wczoraj z ustalonym menu (spróbujcie przetłumaczyć na hiszpański czym jest „kotlet po szwajcarsku” albo „po kapitańsku”) pobiegłam na spotkanie z restauratorką, a dziś jeszcze raz – wpłacić zaliczkę i podpisać umowę. Od poniedziałku sprawdzam możliwości nabycia napojów wyskokowych po niższych cenach – 4wycieczki do sklepów dwóch. I to jeszcze nie koniec.
Ale jutro robimy sobie „przerwę” – jedziemy do moich rodziców na obiad. Tylko czy można przerwą nazwać potencjalne gadanie o ślubie i weselu? ;-)

1 comentario: