1 de septiembre de 2009
Słomiana wdowa
No i jestem słomianą wdową, ciut ponad tydzień po ślubie. Mąż mój już w Hiszpanii, sam się odwiózł na lotnisko, ja musiałam tylko wrócić z Gdańska. Zatrzymałam się na chwilkę u rodziców, kawkę wypiłam, do Reszla ruszyłam ;-) Po załadowaniu piw, wódki i ogórków pojechałam do Gudników. Dzięki Basi gościnności i pomocy życzliwych przyjaciół, mogłam dzielić radość zamążpójścia z kolegami z pracy. Fajnie było... A dziś znów jadę do Lidzbarka, bo jedziemy na imieniny Bronisławy. Odezwę się jeszcze...
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
No hay comentarios:
Publicar un comentario