Po pierwsze - pada deszcz, świeci słońce i to prawie w jednym czasie. Pogoda nie może się zdecydować.
Po drugie - kto zdążył zobaczyć zdjęcie, to zdążył. Adres jest nieaktualny. Ale adres strony klubu jest ok, trzeba tylko na dole strony kliknąć „ver anteriores” albo coś podobnego i pożądane zdjęcie odnaleźć. Powodzenia życzę.
23 de septiembre de 2009
22 de septiembre de 2009
Poprawka
Witam, dzięki Aneczce wiem, że adres zły podałam do zdjęcia. Ten adres to www.puntoenfoque.org To jest strona klubu fotograficznego, co prawda po hiszpańsku, ale zdjęcia da się obejrzeć.
A ten długi adres to konkretnie nasze zdjęcie
http://www.puntoenfoque.org/modules/xcgal/displayimage.php?pid=5157&album=lastup&pos=7&cat=
Jak się kliknie na zdjęcie, to nawet będzie większe. Napiszcie, czy działa czy znów jakiś błąd zrobiłam.
A z nowości, to już mogę napisać, że ominęła mnie „robótka”. Miałam w sukni ślubnej chodzić ulicami Murcji i rozdawać ulotki...ale suknia nie dla mnie się okazała korzystna. Pogoda nie może się zdecydować - słońce i chmury, a nawet kropiło. Pozdrawiam
A ten długi adres to konkretnie nasze zdjęcie
http://www.puntoenfoque.org/modules/xcgal/displayimage.php?pid=5157&album=lastup&pos=7&cat=
Jak się kliknie na zdjęcie, to nawet będzie większe. Napiszcie, czy działa czy znów jakiś błąd zrobiłam.
A z nowości, to już mogę napisać, że ominęła mnie „robótka”. Miałam w sukni ślubnej chodzić ulicami Murcji i rozdawać ulotki...ale suknia nie dla mnie się okazała korzystna. Pogoda nie może się zdecydować - słońce i chmury, a nawet kropiło. Pozdrawiam
21 de septiembre de 2009
W drugim domu
No i stało się - jestem w Hiszpanii. Dziś już słonecznie, ale wczoraj, gdy pojechaliśmy na plażę było dość pochmurno. Czekam na telefon od Kariny, bo wybieramy się do Murcji.
A teraz trochę o przeszłości. Jak już załatwiłam wszystkie sprawy w Polsce (tak mi się przynajmniej wydaje), wsiadłam w autko me i przez pyszny obiad u rodzców, dotarłam do brata mego w Gdańsku. Dobre przyjęcie i odstawienie mnie na dworzec w sobotni poranek. I tak o 5:23 w pociągu IC relacji Gdynia - Warszawa, rozpoczęła się moja podróż do drugiego domu. Po 12-stu godzinach wpadłam w ramiona stęsknionego męża. Jeszcze tylko godzina w aucie i będę mogła wziąć prysznic- myślałam sobie. A tu nic z tego - siostry Vicente i jego przyaciel zrobili nam niespodziankę!!! Przyjechali z szampanem, kieliszkami nawet, prezentami... Było super! Moje nowe siostrzenice przygotowały plakat powitalny. Było dużo śmiechu, radości, balonów szampana ;-)
A, jeśli ktoś jest zainteresowany zdjęciem, jakie Jose umieścił w necie to polecam stronkę www.puntoenfque.org czy jakoś tak.
Pozdrawiam i pytam - czy ktoś to jeszcze czyta?
A teraz trochę o przeszłości. Jak już załatwiłam wszystkie sprawy w Polsce (tak mi się przynajmniej wydaje), wsiadłam w autko me i przez pyszny obiad u rodzców, dotarłam do brata mego w Gdańsku. Dobre przyjęcie i odstawienie mnie na dworzec w sobotni poranek. I tak o 5:23 w pociągu IC relacji Gdynia - Warszawa, rozpoczęła się moja podróż do drugiego domu. Po 12-stu godzinach wpadłam w ramiona stęsknionego męża. Jeszcze tylko godzina w aucie i będę mogła wziąć prysznic- myślałam sobie. A tu nic z tego - siostry Vicente i jego przyaciel zrobili nam niespodziankę!!! Przyjechali z szampanem, kieliszkami nawet, prezentami... Było super! Moje nowe siostrzenice przygotowały plakat powitalny. Było dużo śmiechu, radości, balonów szampana ;-)
A, jeśli ktoś jest zainteresowany zdjęciem, jakie Jose umieścił w necie to polecam stronkę www.puntoenfque.org czy jakoś tak.
Pozdrawiam i pytam - czy ktoś to jeszcze czyta?
14 de septiembre de 2009
To znów ja
Obiecałam, że się odezwę, więc jestem. Ostatnie dni i tygodnie to "karuzela zdarzeń". Dzieje się tak wiele, że nie bardzo wiem od czego zacząć. Załatwiam sprawy, jeżdżę od Lidzbarka po Reszel, czasem zahaczam o Paustry czy Dobre Miasto. Umawiam się na wizyty lekarskie, kończę sprawy w szkole. I gdzieś w tym wszystkim próbuję odpocząć i siły zebrać na wyjazd. A podróż już pod koniec tygodnia. Nic to, jak mówił Wołodyjowski, będzie dobrze. Jakoś zapakuję te dwie walizki i polecę. "Dam se rady" - jak mówiła nasza pani dyrektor. Pozdrawiam i załączam zdjęcie...
1 de septiembre de 2009
Słomiana wdowa
No i jestem słomianą wdową, ciut ponad tydzień po ślubie. Mąż mój już w Hiszpanii, sam się odwiózł na lotnisko, ja musiałam tylko wrócić z Gdańska. Zatrzymałam się na chwilkę u rodziców, kawkę wypiłam, do Reszla ruszyłam ;-) Po załadowaniu piw, wódki i ogórków pojechałam do Gudników. Dzięki Basi gościnności i pomocy życzliwych przyjaciół, mogłam dzielić radość zamążpójścia z kolegami z pracy. Fajnie było... A dziś znów jadę do Lidzbarka, bo jedziemy na imieniny Bronisławy. Odezwę się jeszcze...
Suscribirse a:
Entradas (Atom)